CODZIENNIE
Wstaje rankiem,
wsiada na rower, otwiera bramę.
Wreszcie, jak zwykle,
skręca w jedną stronę.
Na cmentarzu, wiernym niczym pies,
najdokładniej jak potrafi,
wyściela dla niej kwiaty,
rozpustosza i ucisza znicze.
- Gdzież jest moja miłość?
Gdzie jej źrenice,
bez których nie mogę
oswoić oczu?
Potem, znowu ogląda
cmentarną płytę
- z niedowierzaniem,
z niewłaściwej strony.