SYNOWIE MOI
Omiatając promienie morza dzieciństwa,
gdzie w chmurach błyskają pięty wasze
- widzę jak obaj, niczym lodołamacze,
naprzód zdążacie.
Przed wami góra lodowa – ja.
W iluminatorach chłopięcych oczu,
wielki i twardy
- stoję nie po to by „cała wstecz”
huczała nad falami chcenia,
lecz by w biologii i nierozsądku,
drogę pospólnie wybierać
najdzielniejszą.
Byście odpłynąć mogli,
mijając mielizny, sami
- synowie moi.