PIEŚŃ IV
Nie ustępuje chceniu,
spotkany znienacka namysł.
Choć sił nie staje,
tkwię, bezradnie wzrok rozsypawszy
po czeluściach myśli,
które wznosiłem w zapale
- w powszedni dostatek,
gdyż miał doprowadzić - a nie potrafił,
i chociaż winien uczynić…,
nie sprawił.
Znów sadzę drzewa pragnień omszałych.
- Niechaj oplotą ciało i umysł
frasobliwą wyobraźnią,
sadu słodyczą,
owocem, który przerasta ogrodnika
mocą, mądrością i dobrocią,
w czasie i poza,
aż nakarmi zgłodniałych
i stanie się tym, co jest
i zawsze będzie.
Wciąż rzeki wytyczam uparcie,
które brzegów zwilżenia nie znają
i początek im daję złakniony.
Z rzek tych wyciągam
pragnień sieć sytą,
a z wioseł dłoni splatam kaplice boleści
i włodarza wprowadzam, by powtarzać
uratowany, więc wzruszony,
zapewniony i spokojny
- „ten jest, który jest”.
O, jakże hojne i szczęśliwe są zaklęcia.
Czy słowa, które stają za byt
- i gdy słowo ciałem się nie staje -
czy bólu i osadu nie zostawiają,
choć są miodem serca,
warg niemych
wołaniem
i tęsknotą ucha?
W KRAINIE KAMIENI
DOPÓKI MIŁOŚĆ
OKOLICA
ZWYCZAJNA WIECZNOŚC
SIEDEM STRON ŚWIATA
SŁOWA
TESTAMENT NASZ
O MNIE
Powered by
dzs.pl &
Hosting &
Serwery