PIEŚŃ III
Odkąd ruszyłem
natchnieniem ojca wysłany,
stąpam traktem,
jedną,
drugą,
trzecią drogę mijając
i rozstaje drogowskazami mądre.
Pod wytartymi stopy
kamienie tańczą,
a siostry ich, szare czarownice,
groble i groby rachując,
kurzem zaklęcia hołubią
i drzemiąc strudzone,
czas wspominają miniony.
Nade mną drzewa, niebo kalecząc
wyniosłymi konarami,
urągają śmierci i łzom.
Czarnymi gryzmołami,
ważą się poskramiać dary niebiańskie,
ptaki i promienie,
co ziemię stęsknioną grzeją.
A jednak, drzewa te,
przed piorunami zbłąkanymi,
nie uchronią.
Co zrobię, błądząc?
Cóż zmyślę,
gdy myśli nie moje?
Gdzie dojdę, drogi nie pewien?
- O Sokratesie bez Aten,
choć nie bez uczniów.
Zdrożony - chcę zaznać spokoju,
nawet jeśli nie wiem,
że nie wiem,
a przeczuwam
zaledwie.
W KRAINIE KAMIENI
DOPÓKI MIŁOŚĆ
OKOLICA
ZWYCZAJNA WIECZNOŚC
SIEDEM STRON ŚWIATA
SŁOWA
TESTAMENT NASZ
O MNIE