ŁAŃCUCHY

 

 

Dom nasz zawieszony między łańcuchami,
rozkołysany marzeniem ziemi i nieba,
wspólnego losu wybieranego latami
na jednym z krańców świata Drogi Mlecznej.
 
Pierwszy łańcuch pochyla nas ku ziemi
ogniwem po ogniwie, mozolnie,
splotem po splocie schylonego karku.
Jedną po drugiej, zanurza ręce między sny.
 
Drugi łańcuch mnoży nasze plecy
przez wszystkie algorytmy przedwczesnego świtu.
Napięciem mięśni zgłodniałych wolą trwania
przedkłada jeden dzień ponad inny i nad gwiazdy.
 
Trzeci łańcuch liczy ranne stopy,
skwapliwie oswajające ostre kamienie.
Znajome utrapienia bierze za dobrą monetę,
z ciężarem niepomiernym bierze się za bary.
 
Czwarty łańcuch unosi nas ku niebu
nadzieją po nadziei, krok za krokiem,
w wyżyny aspiracji nieposkromionej wyobraźni,
myślą na przekór grawitacji - ku pewności.
 
Piąty łańcuch zniewala naszą wolę
bezduszną determinacją od urodzenia,
linią horyzontu umykającą przed pragnieniami,
aż zmęczone zamkną oczy.
 
Szósty łańcuch uwalnia od wszystkiego,
za niedolę naszą w ziemi naszej, obiecanej.
Zlęknionym rankiem i wieczorem
przyzywa czas innego jutra.
 
Siódmy łańcuch prowadzi nas za rękę
codziennie po drogach i bezdrożach,
znanymi ścieżkami wśród błądzących,
na spotkanie uważne.
 
Ósmy łańcuch karze nas za nierozsądek
i każe myśleć o ścieżkach zbawienia,
najpoważniej w każdej chwili wieczności,
póki istniejemy na zawsze.
 

 

                                                           Barbarze i Ryszardowi Gajdzie

 



W KRAINIE KAMIENI

DOPÓKI MIŁOŚĆ

OKOLICA

ZWYCZAJNA WIECZNOŚC

SIEDEM STRON ŚWIATA

SŁOWA

TESTAMENT NASZ

O MNIE



Powered by dzs.pl & Hosting & Serwery