TAK SAMO
Codziennie tak samo,
w tym samym pośpiechu…
Czasem jako wierszopisarze, ogromni
pasją i obietnicą nici Ariadny,
szamani sensu zwiedzionego uległością
pojęć dziedzicznych, nabytych i spolegliwych,
nieufni szańcom i stosom
- rzucamy głodnym na pożarcie
ogryzione kości słów nagich bez desygnatu.
- Może obrosną mięsem mgły?
Jeśli kupczymy dniami nadziei i nocy naszych dziadów,*
gdy ledwie byliśmy - a nie jesteśmy już - poetami,
chichocze prawie-wierszem kłamstwo.
Wtedy za prawdę starczy i rozstanie z… kropką.
Jeszcze wsobni - lustrzani na wszelkie sposoby -
zmarniałego czasu wypróbowani magistrowie,
nazbyt łatwo - zwycięzcy,
nienasyceni, upadamy na duchu.
A jednak, następnego ranka
podnosimy się z kolan - rośniemy.
Zmurszałe słowa cucimy
w drodze wyjątku
- w drodze znad przepaści.
* Patrz: niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof w obrębie Wolnego Miasta Gdańska